Ostatnim naszym przystankiem było Mrągowo. Nie chciałyśmy wracać tą samą drogą, więc pojechałyśmy trochę na około. I zajechałyśmy do tego miasteczka. Moja koleżanka mieszkała w nim zanim powstało Mrongoville. Prawdziwe Westernowe miasteczko na Mazurach. Przywitała nas stacja kolejowa oraz parowa lokomotywa. Trafiłyśmy akurat w końcówke sezonu i zabrakło kowbojów. Wcześniej byłam tu jakieś 8-9 lat temu. Korzystałyśmy z tego co było. Po budynkach można było poczuć westernowski klimat.
Mało się działo, więc wystarczył nam krótki spacer dla nacieszenia oczu. O wiele więcej czasu spędziłyśmy przy zwierzakach. (Moja koleżanka jest miłościczką wszelakich zwierząt i ciężko ją od nich odciągnać ;) ). Najpierw były króliczki, a potem lama. Byłam przekonana, że już nie wyjdziemy stamtąd. Jasna lama była zabawna i strasznie ciekawska! Druga była za to strasznie wstydliwa. Zachowywała się jak dama. Zaczęłyśmy je karmić.
I takim miłym akcentem zakończyłyśmy wycieczkę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz